
W momencie jak wszystko co na zewnątrz dobrze się układa to jest dobrze i zachowujemy harmonię. To jest proste jak:
- Jesteś w szczęśliwej relacji z wymarzonym partnerem
- Masz pracę, w której się realizujesz
- Dzieci są zawsze słuchają tego co mówisz
- Twoje ciało jest idealnie zdrowe i wysportowane
- Nikt nie wchodzi Tobie w drogę
- Na trasach jest mało aut i nigdy nie stoisz w korku
- Masz idealnie dużo czasu na wszystkie zadania
- Wszyscy dookoła Ciebie wspierają
- Komunikacja miejska zawsze przyjeżdża na czas i jest w niej
- Zawsze masz dobry nastrój
- Twój samochód nigdy się nie psuje na środku drogi
- Zawsze masz wystarczającą ilość pieniędzy
- Partner/ka zawsze patrzy się na Ciebie z miłością i akceptuje wszystko co robisz
Mogłabym tak bez końca wymieniać. Nikt nie ma idealnej zewnętrznej, zawsze może wydarzyć się coś czego nie przewidzimy…
- Wypadek
- Złe samopoczucie
- Dzieciaki pyskują
- Masz termin w pracy a akurat dziecko się rozchoruje i jeszcze korek na drodze
- Partner/ka zdradzi Ciebie
- Czarny kot przejdzie Tobie drogę 😉
- Jesteś zmęczony/a
- Ktoś Ciebie wyzwie na ulicy
- Nie masz dzieci, albo masz i nie czujesz się w tej roli
- Ktoś rzucił kłodę pod nogę
W sobotę tj 15.06 br podróżowałam pociągiem z Poznania do Koszalina, pociąg był relacji Katowice – Słupsk. Pociąg planowo miał odjechać około 10:05, byłam na styk… biegłam z walizką przez centrum handlowe z rozwianym włosem i zadyszką, chyba nad kondycja trzeba popracować 😉 Wpadam na peron i okazuje się, że pociągu nie ma. Już myślałam, że mi sprzed nosa odjechał, ale okazało się, że ma opóźnienie około 70 minut. Pomyślałam sobie, ze nie ma takiej tragedii, poszłam kupić sobie dodatkową butelkę wody… opóźnienie zawsze może ulec zmianie, prawda? I zmieniło się na 100 minut 🙂 Poszłam więc na kawę… opóźnienie powiększało się w zastraszajacym tempie… Stanęło na 170 minutach. Nikt oczywiście nie wiedział z jakiego powodu to opóźnienie, czy jak w powiedzonku: „taki mamy klimat”, czy coś się stało?
W końcu wsiadłam do pociągu, zadzwoniłam do rodzinki, że mam spore opóźnienie i przyjadę taxi do mojej siostry. Pociąg ruszył. Taki Pan, który stał ze mną, wsiadł do tego pociągu, chociaż miał wykupiony bilet na późniejsze połączenie. W korytarzu zaczęły się rozmowy o tym co mogło się przydarzyć ? W końcu ktoś z pasażerów powiedział nam, że koło Pleszewa taki Pan zasłabł z niewiadomych przyczyn, prawdopodobnie niski poziom cukru i zmarł… stąd to opóźnienie, musiała przyjechać, karetka, policja, prokuratura… cała procedura.
Pociąg się toczy. Pierwsza stacja Rogoźno Wielkopolskie, postój trochę się przedłuża… słyszę sygnał nadjeżdżającej karetki… okazało się, że ktoś zemdlał. I to nie była ostatnia osoba, jeszcze dwójka dzieci, kierowniczka pociągu itd…
I jeszcze okazało się, że trakcja przed nami jest zepsuta…
Jak może być jeszcze lepiej?
No może być, była sobota, wiec problem był z załatwieniem ekipy serwisowej.
Miałam ze sobą olejek eteryczny z mięty pieprzowej, wiec zaczęłam chodzić po pociągu i pytać komu jest słabo, smarowałam kark wszystkim, którzy chcieli. To pomaga, bo wychładza organizm, co było idealne na ten moment.
Sytuacja się zagęszcza, ludzie głównie jechali na wakacje, więc popijali alkohol. Zaczęli się wykłócać z Panią, która bilety sprawdza, kierowniczka już zemdlała… Pani nie była uzależniona od decyzji centrali, która nic nie robiła. Dziewczyna w kocu się załamała i zaczęła histerycznie płakać… trudno się dziwić, krzyczała na nią całkiem spora grupka ludzi, a ona i tak nic nie mogła zrobić. Awantura… Przyszło do niej ratownicy i, gdy ja zabierali stamtąd to jacyś chłopcy, którzy pili piwo w puszkach rzucili im pod nogi, bo tacy zdenerwowani są… Przyjechała policja, co poniektórych skula kajdankami.
Przywieźli wodę do picia, przyjechała straż pożarna zrobić kurtynę wodna… Ludzie są zagubieni, wściekli… ale nie wszyscy, inni skupiają się na rozwiązaniach. Skupiłam się na tym co mogę zrobić. Pomagałam tym osobom co mogłam… olejkiem eterycznym dobrym słowem i moją energią… zastanawiałam się nad rozwiązaniem:
- Pojechać blablacar?
- Łapać stopa?
- Czekać?
- Wracać do Poznania, bo miałam wracać już w poniedziałek 🙂
- Komu jeszcze mogę pomoc?
Cały czas byłam spokojna, sytuacja na którą nie miałam, żadnego wpływu, więc moje nerwy ani mi ani nikomu obok by nie pomogły. Jak patrzyłam z boku na ludzi, którzy się pienią, krzyczą na innych, wyzywają wszystkich po kolei i nawet tych, którzy przyjechali tam pomóc, czyli staż pożarna, panów, którzy przywieźli wodę do picia, ratowników medycznych… Przykro było na to patrzeć, ale uświadomiłam sobie, że osiągnęłam ogromny wewnętrzny spokój i zaufanie do życia i tego co się dzieje. Tak sytuacja to test jak sobie radzisz w kryzysowych sytuacjach.
Bardzo łatwo i chętnie przyjmujemy to co miłe i sympatyczne, wręcz nie możemy się doczekać na kolejny prezent, podwyżkę i inne przyjemne sytuacje. Często uważamy, że nam się to wszystko należy i za nic nie dziękujemy … Przecież należy się jak psy zupa 😉
Kiedy wydarza się coś nieoczekiwanego, niebezpiecznego, nie zgodnego z naszym planem to się buntujemy. Krzyczymy i tupiemy jak małe rozkapryszone dzieci. Zrzucamy na wszystkich winę, pytamy dlaczego właśnie nam się to przydarzyło, a nie sąsiadowi. Nie potrafimy tego przyjąć, że może ma to nam coś pokazać, skierować na inna drogę, uświadomić… Czasem zdarza się, że jak już przejedzie po nich ten czołg to rozumieją z jakiego powodu to się stało… są i tacy, po których przejechał już 10 czołg a oni dalej jęczą i nie widzą głębszego sensu. A głębszy sens jest zawsze i nie ma przypadków! Nie wierzę w przypadki i zbiegi okoliczności. Wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Każda sytuacje można przekuć w pozytyw, albo zrobić z siebie ofiarę.
Więc:
- Jak życie przynosi Tobie gówno to zrób z tego nawóz
- Jak daje cytrynę to lemoniadę
- Jak spotykasz samych buraków to zrób z nim pyszny barszczyk
Uśmiechnij się.
Podziękuj za to co masz.
Pooddychaj.
Pamiętaj o swojej mocy kreacji.
Z miłością i spokojem przesyłam Wam moje pozytywne wibracje ❤️
Aleksandra Koperska
MY POSITIVE VIBRATIONS