Historia mojej przemiany jest dosyć długa i jest ściśle związana z ludźmi, którzy pojawiali się na mojej drodze. Mam obecnie 36 lat i dalej jestem w jej trakcie. Każde spotkanie czegoś mnie nauczyło i wiele dało. Nie myśl sobie, że były to tylko miłe i przyjazne osoby. Jestem DDA (Dorosłe Dziecko Alkoholika), moje dzieciństwo było głównie przepełnione lękiem, samotnością i jak można się łatwo domyślać brakiem wiary w siebie. Sposób w jaki myślałam o sobie w sposób naturalny odbijał się w stosunku innych ludzi do mojej osoby. W tym czasie nie byłam świadoma tego, że nasze myśli / przekonania definiują nasze życie i stają się naszym przeznaczeniem – na szczęście można to zmienić, ale o tym potem :).

Moment, w którym uwierzyłam w swoją sprawczość pojawił się dosyć późno był w chwili kupna mieszkania (koło 30tki). Zmotywowała mnie do tego moja starsza siostra, to ona „kopnęła mnie w tyłek”. Dzięki temu stanęłam na nogi w zrzuciłam pierwszą powłokę. YES I CAN DO ANYTHING! W tym czasie nastąpił pierwszy przesiew tzw. przyjaciół 🙂 Okazało się, że niektórzy by chcieli przyjechać tylko na parapetówkę, ale żeby pomóc przenieść kartony to już niekoniecznie. Oczywiście w tym momencie odczułam wielkie rozczarowanie i ból… Nie rozumiałam jak to się mogło stać, przecież ja zawsze ich wspierałam… Spotkało Ciebie kiedyś coś podobnego? Każdy kiedyś, się rozczarował drugim człowiekiem. Jeżeli jednak umiesz wyciągać wnioski to porażkę lub rozczarowanie przekujesz w swój sukces. Jaki zatem z tego wniosek? Bardziej umiejętne dobieranie sobie bliskie grono ludzi, którzy mnie otaczają, ponieważ:

  • „Kiedy wejdziesz między wrony, będziesz krakać jak i ony:
  • „Z kim przestajesz takim się stajesz”
  • „Jesteśmy średnią pięciu osób, które znamy”

Jak widzisz dwie sentencje to nasze polskie przysłowia a trzeci to cytat z nowoczesnej książki sukcesu, które łączą się w jedną myśl: Jeżeli chcesz być w życiu szczęśliwy, otaczaj się takimi ludźmi. Otaczaj się takimi osobami, które Ciebie inspirują, czegoś Cię uczą i wierzą w Ciebie oraz akceptują Ciebie takim jakim jesteś. Powiedziałabym więcej: traktują Ciebie jak człowieka, a nie jak robota czy śmiecia. Każdy z nas ma prawo do gorszego dnia a wtedy należy mu się wsparcie. To, że ktoś ze wszystkim sobie świetnie radzi nie znaczy, że takiego wsparcia nie potrzebuje. To akurat był mój problem, Twój może być zupełnie inny. Z tego doświadczenie wyłoniły się również perełki, które pomagały mi zarówno czynem jak i słowem. Ktoś pomógł mi przewieść rzeczy, ktoś zostawił mi swoje meble z kuchni, ktoś inny pomógł wykończyć mieszkanie itd. i pomimo tego, że było mi smutno z powodu tych, którzy mnie zawiedli to z drugiej strony z całego otoczenia wyłoniły się te szczególne osoby, które są w moim życiu do dzisiaj. Lepiej patrzeć  co się zyskuje z każdej trudnej sytuacji. Czasem jest to wiedza (bezcenne, jeżeli umiesz wyciągać wnioski), czasem są to ludzie, czasem nie wiesz co zyskałaś/eś dopiero po czasie dochodzi to do Ciebie i wtedy wiesz, że to całe życiowe tornado było potrzebne, bo teraz jesteś mądrzejsza/y.

Najważniejsze, żeby w podróży przez życie być sobą i z każdym krokiem życia i doświadczenia zrzucać niepotrzebne ograniczenia, blokady zarówno wewnętrzne jak i zewnętrzne. Blokady wewnętrzne to nasze przekonania o sobie lub o życiu, które nie pozwalają nam się rozwijać. Tutaj mogę Tobie przytoczyć świetną historię, którą niedawno usłyszałam. „Wpada facet do psychiatry rozwalając drzwi kopniakiem, na pytanie dlaczego tak zrobił, odpowiada: Bo ja taki jestem!” Czyż nie jest to świetna wymówka? Taki jestem, a może lepiej: taki się już urodziłem, mam to po rodzicach itd To jest genialna wymówka, TAKI JESTEM, więc nie muszę się zmieniać. Jakby każdy z nas zadał sobie pytanie: dlaczego taka/taki jestem? Może tak mi jest wygodniej? Może czegoś się boję? A może mamy z tego wtórne korzyści? No wiesz, że niby jesteśmy nieszczęśliwi, ale litują się nad nami, jesteśmy w centrum uwagi i o to chodzi 😉

Mamy jeszcze blokady zewnętrzne. W moim odczuciu jest to środowisko w którym żyjemy, które nie pozwala nam rozwinąć swoich skrzydeł. Praca, którą wykonujemy a nie jest ona zgodna z naszym powołaniem. Ludzie, którymi się otaczamy mogą nam podciąć skrzydła. No i dom w którym mieszkamy może mieć złą energię.

Wbrew pozorom czynniki zewnętrzne można bardzo łatwo zmienić, jeżeli jednak nie zmienisz swojego wnętrza, nie zrzucisz blokad wewnętrznych to zewnętrzne zmiany będą pozorne. Jak to zrobić?

Okazuje się, że można zmieniać siebie i dzięki temu otaczającą nas rzeczywistość. Trafiłam nie przez przypadek dzięki moim wspaniałym wiedźmom (wiedźma to ta, która wie; a niewiasta nie wie) na szkolenie z metodologii dwupunktu. Pokrótce Tobie wytłumaczę jest to metoda naginania wszechświata dla optymalnego rozwiązania dla nas, piękne prawda?:) Nie zawsze dostaniemy to czego pragniemy, np. pragniemy, aby Rysiu lub Rysia (w zależności od preferencji proszę wybrać właściwe imię 😉  ) był/a z nami, ponieważ kochamy go/ją niezmiernie i wydaje nam się, że to miłość naszego życia. Robimy sobie dwupunkcik na tego onego lub oną a tu się okazuje, że nadal ma nas głęboko w poważaniu… Hmm, a więc nie działa?! Kit nam wciskali o tym naginaniu rzeczywistości! Nie, nie, nie kochany/a. Nam się oczywiście wydawać, że to rozwiązanie, które mamy w swojej głowie jest dla nas najlepsze, ale to nie zawsze jest prawdą. Dzięki tej metodzie dostaniemy najlepsze rozwiązanie dla nas i docenimy je z czasem, ponieważ z czasem może się okazać, że Rysiu się rozpił, wyłysiał i już nie ma takiego fajnego poczucia humoru, adekwatnie Rysia się roztyła i jest wredną jędzą 🙂

Warsztaty te prowadziła Basia Świątkowska, która powadzi firmę Diamond Training (http://diamondtraining.pl/index.html) i niezwykłe szkolenia. Basia jest niesamowitą osobą, samo słuchanie jej głosu wycisza nasze wnętrze a całe warsztaty uczą jak się wsłuchać w nasze serce. Zaczęłam funkcjonować na zupełnie innych obrotach. Zaczęłam dostrzegać piękno świata, który mnie otacza. Ludzie stali się bardziej przyjaźni -> przykład: Przed świętami Bożego Narodzenia, kiedy to wszyscy się śpieszą i w sklepie raczej na siebie warczą ja zauważyłam tylko uśmiechy. Jak kogoś niechcący uderzyłam wózkiem, to nie usłyszałam krzyku pt.: Jak chodzisz babo! Tylko zobaczyłam uśmiech i odpowiedziałam tym samym. Ten warsztat otworzył przede mną kolejne drzwi, tym razem szersze. Jak to się mówi: apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Przyszedł czas na kolejne szkolenie. Teraz to jest trochę jak lawina 😉 Chciałam na nie wysłać mojego faceta, ale po wspólnym obejrzeniu krótkiego instruktarzu jak wygląda EFT (Emotional Freedom Technique, www.myeft.pl) na YouTube oboje pokładaliśmy się ze śmiechu. Metoda naprawdę wygląda komicznie, więc na początku spasowałam… Ale co się odwlecze to się nie uciecze, więc ten głos w środku zwany intuicją, sercem itp. mówił mi: a co Tobie szkodzi? Idź, zobacz, oceń. Jak powiedziałam tak zrobiłam (jestem raczej z tych co lubią działać a nie gderać oraz z tych to zanim coś ocenią lubią najpierw przeanalizować i doświadczyć tzw. niewierny Tomasz, ale z otwartym umysłem:) ). Metoda okazała się połączeniem nowoczesnej psychologii z akupunkturą, znana jest pod nazwą tappingu (z ang. pukać) lub opukiwaniem meridian w celu zredukowania stresu lub wyrzucenia z naszej podświadomości przekonań (czyli usuwamy blokady wewnętrzne) l jakkolwiek to nie brzmi popukaliśmy się zbiorowo 😉 Było bardzo ciekawie, dostałam do rąk fajne narzędzie. Jak się okazało tego samego wieczora, było mi wręcz niezbędne… Kto najbardziej może nas wyprowadzić z równowagi? Oczywiście nasi najbliżsi, bez owijania w bawełnę powiem, że pożarłam się z moim ukochanym… Pioruny szły, aż miło… Tylko jak po takiej burzy zasnąć?? Jak szybko i skutecznie zredukować stres? Wyciszyć wnętrze? Już się wykrzyczałam, ale w środku wszystko się trzęsło… To był idealny moment na wypróbowanie nowej metody. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu zasnęłam jak niemowlę co normalnie nie byłoby możliwe. Uświadomiłam sobie, że to idealne narzędzie do wyciszenia, później jeszcze doszło do mnie, że świetnie się też sprawdza w autoterapii. Warunkiem oczywiście jest absolutna szczerość w stosunku do siebie. Jeżeli szukasz najprostszej i najskuteczniejszej metody do pracy nad sobą to to jest właśnie to!

Droga mojej przemiany jeszcze się nie zakończyła, jestem świadoma ile jeszcze pracy przede mną. Ciągle buduję swoją wewnętrzną siłę i robię porządki w mojej podświadomości stosując różne metody. Jest to jednak fascynująca podróż w głąb siebie. Polecam Tobie!

Jaka jest Twoja historia? Podzielisz się nią ze mną?